W tym dominacie panuje bardzo wyjątkowy ustrój. Dystopijna wizja akapu. Państwo stworzyłem w czasach gdy hasało się na oryginalnej Grupie Matce Akapowej w czasach 4000 członków. Ananikomania jest więc najpiękniejszą, brudną, realistyczną wizją akapu totalnego w postapokaliptycznym świecie. W zasadzie Ananikomania jest wszędzie tam, gdzie posiadłości jej obywateli. Obywatele Ananikomanii to około 4% całej populacji dominatu.

Celebruje się tutaj wolność pod każdym względem, choć są restrykcje, zależne od np. właściciela miasta które trzymają pewnien porządek w cywilizowanych częściach kraju.
Generalnie frakcja jest umową na wzajemną ochronę militarną kilkunastu dużych i kilku monstrualnych osób. Największych bogaczy w świecie Aurum Fratrum.

​

Wyobraźcie sobie wielką machinę gospodarczą, ciągniętą przez ramiona niewolników, napędzana przedsiębiorczością małych i średnich kupców i producentów, oraz przy kierunku wytyczanym przez wielkie biznesy tych kilku osób na szczycie. To teraz weźcie to i dajcie temu kolonialne zapędy godne Wiktoriańskiej Anglii. Ananikomania ma bowiem największą flotę na całym świecie a jej jakość ogólna jest druga na świecie poza jedną tylko frakcją - konkurencyjnym hegemonem którego skrywamy w tajemnicy do czasu wydania książki. Tak czy inaczej, Ananikomania skolonizowała wielkie terytoria na całym świecie zaciskając swoją wielką handlową sieć portów na całym świecie. Przez podział na Metropolię Ananikomańską i Kolonie Ananikomańskie, zaczęto w skrócie na całość mówić Metropolia. Niepoprawnie, ale krócej i nieskomplikowanie. Obecnie nazwa Metropolia utarła się tak bardzo że są osoby nieznające prawdziwej nazwy frakcji.